wtorek, 16 października 2018

Jesienny UNBOXING 🍂

Jesienny UNBOXING 🍂
Hej! ;) Dziś zapraszam Was na nieco nietypowy post, bo unboxing pojawił się na moim blogu jak do tej pory tylko raz (i to 3 lata temu!). Muszę przyznać, że uwielbiam czytać tego rodzaju posty i osobiście uważam, że w książkowej blogosferze jest ich zdecydowanie za mało. Zamówienie składałam w dwóch księgarniach: czytam.pl oraz skladnicaksiegarska.pl

Tak się prezentują paczki przed otwarciem

 Mądry napis! ;)

Duże i nieprzyjemne zaskoczenie przy otwieraniu paczki ze Składnicy Księgarskiej- książka nie była zabezpieczone w żaden sposób. Gdyby padał deszcz (jak to zwykle jesienią bywa) to myślę, że książka mogłaby przyjść w zmasakrowanym stanie :/


Szukałam tej książki dosłownie wszędzie od ponad roku i nareszcie udało mi się ją dorwać za niecałe 10 zł ❤️
 
Zabieram się za drugą paczkę!
 
Dla porównania- książki w paczce od czytam.pl są zapakowane w dwa kartony, więc nie trzeba się  martwić o ich bezpieczeństwo
 
Nie wiem czy wiecie, ale w wolnym czasie, poza czytaniem książek, programuję. Tak więc pozycja idealna dla mnie!
 
Tak naprawdę nie wiem o czym jest ta książka. Ale okładka w połączeniu z tytułem wystarczyły, żebym ją kupiła
 
Kerstin Gier=miłość ²
 
Tradycyjna  gratisowa zakładka


 
I tak oto prezentuje się całe moje zamówienie ❤️ Teraz jedynym moim marzeniem jest zakopanie się w kołdrze na kilka dni, żeby móc w spokoju je pochłonąć 😂 Czytaliście może którąś z tych książek? A może czekacie na odpowiedni moment, żeby je kupić? No i jak wyglądają Wasze ostatnie zdobycze książkowe (znajdą się jacyś bankruci tacy jak ja)? Do napisania!
 

niedziela, 30 września 2018

TBR na jesienne wieczory 🍁

TBR na jesienne wieczory 🍁
 Hej ;) Po bardzo długiej nieobecności w blogosferze powracam do Was z postem, w którym pokażę Wam kilka książek, które obowiązkowo muszę przeczytać tej jesieni. Na półkach zbiera mi się coraz więcej nieprzeczytanych książek, więc chce ten post potraktować również jako pewną motywację do przeczytania chociaż części z nich, bo naprawdę, aż mi wstyd, kiedy rozglądam się po pokoju i widzę te wszystkie powieści, które powinnam była przeczytać dawno temu!



1. „Endgame. Klucz niebios” James Frey oraz Nils Johnson-Shelton

Szczerze przyznam, że pierwszy tom Endgame średnio przypadł mi do gustu, ale jednak na Targach Książki w Warszawie coś mnie natchnęło i kupiłam dwie kolejne części. Do tej pory nie potrafię wytłumaczyć dlaczego właściwie to zrobiłam, bo naprawdę nie planowałam kontynuowania czytania tej trylogii, ale teraz kiedy patrzę na regał z książkami mój wzrok ciągle wędruje w stronę „Klucza niebios” i coś mi w głowie podpowiada, że ta powieść może być dużo lepsza niż zakładam. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko się przekonać czy mój wewnętrzny głos ma rację.

2. „Droga Królów” Brandon Sanderson

Nie od dzisiaj wiadomo, że jesień i zima to najlepsze pory roku do czytania opasłych powieści fantasy, a taką jest właśnie „Droga Królów”. Zaczęłam czytać tę książkę dwa lata temu i kompletnie zakochałam się w stylu pisania Sandersona ( i w Kaladinie! <3) , ale jakoś w pewnym momencie odłożyłam ją na półkę i do tej pory do niej nie wróciłam. Cóż, podwójnie mi wstyd, bo zdążyłam już kupić drugi, równie gruby tom....

3. „Światło, którego nie widać” Anthony Doerr

Spokojnie, nie przecierajcie oczu, nie zaszła tutaj żadna pomyłka. Książka, na którą szał był ponad 3 lata temu wciąż stoi nieprzeczytana na mojej półce. Podchodziłam do niej jakieś 2 razy, ale zawsze kończyłam lekturę na dwudziestej stronie, zupełnie nie wiem dlaczego. Tak więc w tym roku stawię po raz kolejny czoła tej powieści, obiecuję!

4. „Królestwo Kanciarzy” Leigh Bardugo

Możemy udawać, że tej pozycji wcale tu nie ma? Bo co jak co, ale „Królestwo Kanciarzy” powinnam mieć już dawnooo za sobą.

5. „Dawna znajoma” Laura Marshall

Dla odmiany książka, która wcale tak długo nie kurzy się w moim pokoju. Kupiłam ją w lipcu, więc nie jest źle! Opis zapowiada bardzo klimatyczny thriller, czyli coś idealnego na deszczowe wieczory z herbatką w ręce, ale zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce, bo słyszałam już opinię, że mogę się srogo zawieść. Proszę, oby jednak nie!

6. „Podniebny” Kerstin Gier

Na zakończenie książka, której jeszcze nie mam, ale planuję ją zamówić w przeciągu kilku najbliższych dni. Zupełnie szczerze, gdybym miała sugerować się jedynie opisem, to zdecydowanie nie sięgnęłabym po tą powieść, brzmi tak typowo i nudno, że wzruszyłabym tylko ramionami i szybko zapomniała, że coś takiego zostało wydane. Ale jednak autorką jest Kerstin Gier, a wiecie jak bardzo lubię i jak duży sentyment mam do jej książek <3 No i myślę, że każdy kto czytał chociaż jedną jej książkę wie, że nawet jeśli coś brzmi typowo, to w wykonaniu pani Gier nigdy takie nie jest.


 I to już wszystkie książki, które chciałam Wam pokazać! Oczywiście, czytać planuję dużo więcej, ale te 6 pozycji to mój absolutny must have. A jak wyglądają Wasze plany czytelnicze na tegoroczną jesień? Może czytaliście albo czytacie którąś z książek, o których wyżej wspomniałam? Do napisania! <3

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Każda pizza jest jak książka Book Tag

Każda pizza jest jak książka Book Tag
Hej! ;) Po baardzo długim czasie nieobecności postanowiłam wrócić do Was i do naprawdę regularnego pisania. Ponieważ aktualnie staram się ograniczyć jedzenie słodyczy i fast foodów, to dziś zapraszam Was na smakowity Każda pizza jest jak książka Book Tag, który przetłumaczyła Ola z bloga Nieuleczalny książkoholizm.


1. Schiacciatina - chrupiąca pizza tylko z solą, pieprzem i cukrem - książka zbyt prosta i nieskomplikowana

Mimo że do tej kategorii pasuje całe mnóstwo młodzieżówek, to zdecydowałam się na ostatnio popularny thriller, „Kredziarza” C. J. Tudor. Nastawiałam  się na groteskową i przerażającą powieść, a zamiast tego dostałam przewidywalne czytadło. Szczerze mówiąc, dawno nie zawiodłam się na zakończeniu tak bardzo, jak w przypadku tej książki. Rozwiązanie zagadki było banalne i łatwe do przewidzenia, myślę, że nawet przedszkolak by sobie z tym poradził. Autorka zastosowała wiele utartych schematów, co jeszcze bardziej pogarsza moją opinię na temat tej książki. Naprawdę szkoda mi, że Tudor zmarnowała tak dobry pomysł, bo, nie ukrywajmy, książka miała potencjał na mrożący krew w żyłach thriller. 

2. Margheritta - klasyka wśród pizzy- z sosem pomidorowym, mozzarellą i bazylią - książka, którą należy przeczytać przynajmniej raz w życiu

Kusi mnie, żeby napisać o „Pozaświatowcach” Branodna Mulla, bo przecież wiecie, jak bardzo kocham tę trylogię, ale tym razem się powstrzymam i opowiem Wam o innej, również ważnej w moim życiu, książce. „Podtrzymując wszechświat” Jennifer Niven (recenzja), to książka szokująco mądra i szokująco cudowna. Chciałabym, żeby każda jedna osoba tonąca w kompleksach, mająca problemy z samoakceptacją przeczytała właśnie „Podtrzymując wszechświat” i zrozumiała, że jest człowiekiem absolutnie perfekcyjnym i zasługującym na miłość. 


3. Marinara - popularna pizza z sardelkami - książka, która okazała się inna niż przypuszczałaś

Jedną z takich książek jest na pewno „Panika” Lauren Oliver. Myślałam, że to będzie kolejna typowa młodzieżówka, którą będę hejtować na każdym kroku, ale nie. "Panika" okazała się książką o pokonywaniu własnych słabości, strachu i bólu, która w sporym stopniu mnie zmieniła. Mam do niej swojego rodzaju sentyment i bardzo się cieszę, że ją przeczytałam. Gdyby nie ona, to kto wie, jakim człowiekiem teraz bym była?

4. Cappriciosa - uwielbiania i nienawidzona zarazem pizza z karczochami, grzybami i oliwkami - książka, która sprawiła ci problemy

Pierwsze co przyszło mi na myśl, to „Głębia Challengera” Neala Schustermana. W jakimś poście już wspominałam, że bardzo trudno było przeczytać mi tę książkę. Nie dlatego, że była źle napisana, ale po prostu czułam się przytłoczona uczuciami i emocjami Cadena, głównego bohatera. Fabuła celowo była chaotyczna i poplątana i naprawdę nie potrafiłam przeczytać więcej niż 10 stron jednego dnia.

5. Montanara - neapolitańska pizza z orzeszkami arachidowymi i parmezanem - książka wprost doskonała

Oczywista oczywistość, czyli „Pozaświatowcy”. Nie wiem czy muszę coś więcej dodawać i czy muszę opisywać to jak wielce nieskończoną miłością darzę „Pozaświatowców”. Zanudzam Was tym już od dawna i zdaję sobie z tego sprawę, ale z całego serca chciałabym, żeby jak najwięcej osób przeczytało tę trylogię!

6. Pizza z nutellą - książka, która jest słodka i przeurocza

Zdecydowanie wszystkie książki Joss Stirling! Ta kobieta powinna dostać order albo medal za pisanie najsłodszych książek na świecie! Przez tydzień po przeczytaniu „Znajdę cię, Crystal” nie słodziłam herbaty i mówię to całkowicie poważnie.

     
Muszę przyznać, że bawiłam się bardzo dobrze podczas wykonywania tego tagu i aż żałuję, że pytania już się skończyły. Mam nadzieję, że Wam czytało się to równie przyjemnie ;) Dziękuję Wam za wszystko, szczególnie za to, że wciąż tu jesteście i czytacie mojego bloga. Obiecuję, że już nie będę znikać na tak długi czas bez słowa wyjaśnienia, ponieważ to po prostu nie fair w stosunku do Was. Jeszcze raz dziękuję Wam bardzo i  do napisania!

P.S. Poza blogiem i kanałem na YouTube możecie znaleźć mnie również na Instagramie (ksiazkitomojepaliwo) i Snapchacie (ksiazkitomp23) <3

piątek, 30 marca 2018

Życzenia Wielkanocne

Życzenia Wielkanocne
Kochani,
Życzę Wam,
aby te Święta Wielkanocne
wniosły do Waszych serc
wiosenną radość i świeżość,
pogodę ducha, spokój, ciepło i nadzieję.


„Baranku Wielkanocny coś wybiegł z rozpaczy
z paskudnego kąta
z tego co po ludzku się nie udało
prawda, że trzeba stać się bezradnym
by nie logiczne się stało

Baranku Wielkanocny coś wybiegł czysty
z popiołu
prawda, że trzeba dostać pałą
by wierzyć znowu ”
 
~
  ks. Jan Twardowski

P.S. Korzystając z okazji, chciałabym Wam z całego serca podziękować, że mimo mojej długiej nieobecności dalej czytacie mojego bloga. To dla mnie tak wiele znaczy! <3 Jak może niektórzy z Was wiedzą, w tym roku kończę gimnazjum i już za 19 dni czekają mnie egzaminy gimnazjalne, które mam ogromną nadzieję dobrze napisać. Jestem pochłonięta nauką i to dlatego wcale się do Was nie odzywam. Ale już wkrótce to się zmieni! Na tę chwilę zapraszam Was na mojego Instagrama (ksiazkitomojepaliwo) oraz Snapchata (ksiazkitomp23), bo za pomocą właśnie tych social mediów staram się utrzymać z Wami kontakt. A teraz jeszcze raz, najwspanialszych Świąt! <3

poniedziałek, 1 stycznia 2018

„Niepowszedni. W potrzasku” Justyna Drzewicka

„Niepowszedni. W potrzasku” Justyna Drzewicka
Hej ;) Dziś zapraszam Was na recenzję książki „Niepowszedni. W potrzasku” Justyny Drzewickiej. Jest to drugi tom, więc przed zapoznaniem się z tą recenzją zapraszam do przeczytania mojej opinii na temat pierwszej części, którą znajdziecie tutaj. 
 Po ostatnim zdaniu „Porwania” aż chciałoby się dopisać znane wyrażenie „i żyli długo i szczęśliwie”, więc na myśl natychmiast przychodzi wątpliwość czy autorka będzie nam miała do zaoferowania coś ciekawego w kontynuacji. Jak się okazuje, owszem.
Piątka przyjaciół dostaje pracę od samego kniazia w stolicy Cesarstwa Gospar jako wynagrodzenie za zlekceważenie zgłoszeń o ich porwaniu, które składali rodzice. Przyjaciele myślą, że właśnie osiągają szczyt szczęścia, w końcu czeka ich życie pełne zasług na dworze, ale wtedy sprawy przyjmują zgoła niepokojący obrót. Zostają aresztowani pod zarzutem wspólnego zabójstwa wielu ludzi! Przerażeni i zdezorientowani druhowie dowiadują się już w sądzie, że oskarżenie wniósł niejaki Walter de Gawein, czyli Weles w przebraniu. Los dzieci maluje się w czarnych barwach, ponieważ nie mają żadnych świadków po swojej stronie, a Weles jest naprawdę zdeterminowany tym razem je pojmać i sprzedać. A przecież wiadomo, że jak Weles chce coś osiągnąć, to zawsze mu się to udaje...


„Czasami nadzieja jest najlepszą kuracją”

 Nie powiem, autorka miała znakomity pomysł na drugą część. Po skończeniu pierwszego tomu trochę się obawiałam, że kontynuacja będzie bardzo słaba i pisana z przymusu, odczuwam niewyobrażalną ulgę, że tak nie jest!
 Recenzję zacznę od samego początku, bo ten jest bardzo ciekawy i wciągający, dopiero później zaczyna się coś psuć. Pierwsze 130 stron jest naprawdę świetne, wątek miłosny dobrze się rozwija, bohaterowie rewelacyjnie się spisują w swoich rolach, a cała fabuła jest po prostu interesująca. Potem, przez następne 200 stron jest niestety dużo gorzej. Wspomnę tylko, że na jakiejś 220 stronie utknęłam i nie mogłam przebrnąć dalej i dlatego ta recenzja pojawia się tak późno (chociaż przyczynił się do tego też w dużej mierze mój nieustanny bark czasu). Abstrahując jednak od moich problemów, właśnie w środku książki wpadamy w ciągle powtarzający się schemat zasadzka-próba ucieczki. Wszystko rozumiem, ale to po pewnym czasie było już naprawdę nużące, nudne i przewidywalne. Do tego bohaterowie zaczęli mnie strasznie irytować, w szczególności Nila i Sambor. W krytycznym momencie chciałam krzyczeć i wyszarpywać sobie włosy z głowy z bezsilności i irytacji! Myślę, że teraz już bezpowrotnie znielubiłam Nilę i Sambora i chociażby nie wiem co zrobili w trzecim tomie, to nie zapałam do nich sympatią. Smutno jest mi też trochę z powodu Dalko, bo po pierwszej części to właśnie on stał się moją ulubioną postacią, a tutaj został bardzo widocznie odsunięty na drugi plan. Polubiłam za to Jaksę, nowego bardzo sympatycznego bohatera. Szczerze mówiąc, to całym sercem shipuję go z Nilą (spokojnie, zachowałam resztki zdrowego rozsądku i wiem, że ten związek nie ma racji bytu. A szkoda.)
 Na ostatnich 50 stronach Justyna Drzewicka na powrót pokazuje nam swój talent, pomysłowość i kunszt literacki. Ta końcówka jest napisana bardzo dobrze, autorka wymyśliła najlepsze zakończenie jakie tylko mogła wymyślić.

Podsumowując, ta książka ma zarówno wady, jak i zalety, zresztą jak każda powieść. Niezmiennie podchodzę z dużym entuzjazmem do trzeciej części, bo znam już i dobre i złe strony pani Justyny i mam wrażenie, że już niczym mnie tak bardzo nie zaskoczy. I liczę przede wszystkim na większy udział Dalko w fabule! Do napisania!

A za możliwość przeczytania tej książki bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar

niedziela, 24 grudnia 2017

Wesołych Świąt!

Wesołych Świąt!
Moi Drodzy,
 Chciałabym życzyć Wam pełnych radości, pokoju i szczęścia Świąt Bożego Narodzenia. Mam nadzieję, że pod choinką znajdziecie mnóstwo książek! ;)
 Życzę Wam również zaczytanego 2017 roku! Żebyście przeczytali wszystkie zaplanowane na ten rok książki i spotkali swojego ulubionego autora czy autorkę. Jednym słowem, życzę wam Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! <3


wtorek, 7 listopada 2017

„Spirit Animals. Upadek Bestii. Powrót” Varian Johnson

„Spirit Animals. Upadek Bestii. Powrót” Varian Johnson
W Erdas dzieje się coraz gorzej. Choroba zwana Wyrmem rozprzestrzenia się, Zerif staje się coraz potężniejszy, a tajemnicze stowarzyszenie, którego członkowie noszą szkarłatne płaszcze i białe maski bez wyrazu zaczynają działać, ale nie opowiadają się ani po stronie Zielonych Płaszczy, ani po stronie Zerifa. Abeke, Meilin, Rollan i Conor powoli zaczynają tracić nadzieję na uratowanie Erdas przed wszechogarniającym złem.

  „Lepiej umrzeć jak bohaterka, niż żyć jak tchórz”
 
 Jeżeli śledzicie mojego bloga od dłuższego czasu, to zapewne wiecie, że jestem zagorzałą fanką serii „Spirit Animals”. Uwielbiam świat, który został w tej serii wykreowany, uwielbiam bohaterów, uwielbiam naprawdę zaskakujące zwroty akcji. O tym jak podobały mi się wcześniejsze tomy możecie przeczytać tutaj, tutaj, tutaj, a także tutaj. Dziś jednak skupimy się na „Powrocie”, na którego wydanie czekałam bardzo, bardzo, bardzo długo.
 Po zakończeniu wcześniejszego tomu byłam osłupiała. Victoria Schwab zakończyła tamtą część w sposób niewyobrażalny, pozostawiła bohaterów w sytuacji właściwie bez wyjścia. Nie miałam pojęcia jak i czy w ogóle oni z tej sytuacji wyjdą, dlatego początek tego tomu mnie zaskoczył. A wiecie co jest najgorsze? Zakończenie „Powrotu”. Myślałam, że skoro „Spalona Ziemia” zakończyła się takim cliffhangerem, to „Powrót” dla odmiany ostatni rozdział będzie miał spokojny. Nic z tego! Cliffhanger w tym wypadku jest jeszcze gorszy! Bohaterowie tkwią w tak totalnym bagnie, że aż mi brakuje słów. No i teraz czekam z jeszcze większą niecierpliwością na kontynuację!
 Z każdym kolejnym tomem poznajemy coraz lepiej bohaterów i niesamowicie mi się to podoba! Z biegiem akcji zagłębiamy się w psychikę , sposób postępowania i myślenia nie tylko bohaterów pierwszoplanowych, ale tych drugo- i trzecioplanowych również! W rzadko jakim cyklu postacie są tak dokładnie i szczegółowo stworzone. Tę samą sytuację mamy ze światem Erdas. Autorzy bardzo skupili się na dobrym wykreowaniu świata, w którym bohaterowie żyją. I chwała im za to, bo w tej chwili powszechną sytuacją jest, że uniwersum opisywane jest naprawdę powierzchownie!
 Nawet nie wiecie, jaką ulgę odczułam kiedy rozpoczęłam lekturę „Powrotu”! Tak przyjemnie było znów znaleźć się w towarzystwie Rollana, Meilin, Conora i Abeke i ich zwierzoduchów! W tej chwili najchętniej przeczytałabym całą serię od początku, byleby być dłużej w Erdas ;)
 W recenzji „Wszechdrzewa” wspominałam o wątku romantycznym, który Marie Lu bardzo rozwinęła. Niestety, od tamtej pory sytuacja stoi w miejscu (albo nawet się cofa) i ogromnie mnie to niepokoi! Mam nadzieję, że sprawy pod tym względem wkrótce się poprawią, bo kibicuję tej dwójce z całego serca!
 I na koniec już chyba tradycyjnie, muszę wspomnieć o okładkach. One są takie cudowne! Mówię to z czystym sercem, „Spirit Animals” to chyba najśliczniej wydana seria jaką kiedykolwiek miałam w rękach.

Tak więc, to już wszystko na dziś. Mam nadzieję, że recenzja Wam się spodobała i że zachęciłam Was do przeczytania tej powieści (naprawdę warto!). Do napisania!

A za możliwość przeczytania tak świetnej książki z całego serca dziękuję Wydawnictwu Wilga!


Na zakończenie zapraszam do obejrzenia krótkiego trailera cyklu „Spirit Animals” ;)
 
Copyright © 2016 Książki to moje paliwo , Blogger