Wyobraźcie sobie jutrzejszy dzień. Prawdopodobnie będzie wyglądał tak jak setki innych dni; wstaniecie rano, umyjecie się, ubierzecie, zjecie śniadanie i pojedziecie do szkoły. Ale co by się stało gdybyście do tej szkoły nie dojechali? Gdybyście razem z czternaściorgiem innych dzieci zostali niespodziewanie zamknięci w supermarkecie?
Takie właśnie wydarzenie ma miejsce w życiu Deana. Pewnego ranka, gdy jedzie do szkoły, przez Stany Zjednoczone przechodzi ogromny kataklizm burząc absolutnie wszystko. Kierowca autobusu, który zawoził chłopaka do szkoły ratuje mu życie (i jeszcze kilkanaściorga dzieciom) wjeżdżając pojazdem do sieci sklepów Greenway. Pani Wooly (to ona kierowała autobusem) opuszcza grupkę dzieci mówiąc, że idzie po pomoc. Chwilę po jej wyjściu wszystkie drzwi zatrzaskują się, opuszczają się metalowe rolety. Okazuje się, że z ośrodka wojskowego wyciekły chemikalia, na które ludzie reagują różnie, zależnie od grupy krwi. Grupa 0 reaguje niepowstrzymaną agresją, AB objawia się halucynacjami, osoby mające A pokrywają się krwistymi bąblami, natomiast B nie ma żadnych objawów.
W sklepie powstaje swego rodzaju rodzina. Licealiści roztaczają czułą opiekę nad młodszymi dziećmi. Tworzą im pokoje, gotują potrawy podobne do tych, które dzieciaki jadły w swoich domach. A w świecie "na zewnątrz" panuje chaos. Brakuje jedzenia, picia, wszystkiego. Osoby z grupą 0 pustoszą cały kraj. Świat zwyczajnie oszalał.
"Monument 14" niesamowicie mnie zaskoczył. Spodziewałam się przeciętnej książki, nieszczególnie wciągającej. Tymczasem okazało się, że w trzy dni przeczytałam wszystkie trzy tomy. Autorka ma dobry styl pisania, chociaż czasem krótkie zdania mnie irytowały, to dało się to "przełknąć". Ogromnym plusem są realistyczne postacie! Tylko Nika uważam za trochę zbyt idealnego, a Jake'a za za bardzo buntowniczego i nieposłusznego. Z głównym bohaterem, Deanem bardzo trudno było mi się pożegnać po trzech tomach.
Książka jest prowadzona w narracji pierwszoosobowej, co w niektórych książkach jest, niestety złym pomysłem. W tym przypadku taka narracja spisała się doskonale!
Okładki natomiast są okropne (zwłaszcza drugiego tomu!) i nie mam pojęcia jak coś takiego można było dopuścić do druku...
Niemniej jednak gorąco Wam polecam "Monument 14" tylko upewnijcie się, że macie przy sobie wszystkie trzy tomy, bo ta historia wciągnie Was tak, że, dosłownie, umrzecie jeśli skończycie tom pierwszy i nie będziecie mieli przy sobie "Nieba w ogniu"!
P.S. Znacie może jakieś dobre, postapokaliptyczne książki? ;)
Takie właśnie wydarzenie ma miejsce w życiu Deana. Pewnego ranka, gdy jedzie do szkoły, przez Stany Zjednoczone przechodzi ogromny kataklizm burząc absolutnie wszystko. Kierowca autobusu, który zawoził chłopaka do szkoły ratuje mu życie (i jeszcze kilkanaściorga dzieciom) wjeżdżając pojazdem do sieci sklepów Greenway. Pani Wooly (to ona kierowała autobusem) opuszcza grupkę dzieci mówiąc, że idzie po pomoc. Chwilę po jej wyjściu wszystkie drzwi zatrzaskują się, opuszczają się metalowe rolety. Okazuje się, że z ośrodka wojskowego wyciekły chemikalia, na które ludzie reagują różnie, zależnie od grupy krwi. Grupa 0 reaguje niepowstrzymaną agresją, AB objawia się halucynacjami, osoby mające A pokrywają się krwistymi bąblami, natomiast B nie ma żadnych objawów.
W sklepie powstaje swego rodzaju rodzina. Licealiści roztaczają czułą opiekę nad młodszymi dziećmi. Tworzą im pokoje, gotują potrawy podobne do tych, które dzieciaki jadły w swoich domach. A w świecie "na zewnątrz" panuje chaos. Brakuje jedzenia, picia, wszystkiego. Osoby z grupą 0 pustoszą cały kraj. Świat zwyczajnie oszalał.
"Monument 14" niesamowicie mnie zaskoczył. Spodziewałam się przeciętnej książki, nieszczególnie wciągającej. Tymczasem okazało się, że w trzy dni przeczytałam wszystkie trzy tomy. Autorka ma dobry styl pisania, chociaż czasem krótkie zdania mnie irytowały, to dało się to "przełknąć". Ogromnym plusem są realistyczne postacie! Tylko Nika uważam za trochę zbyt idealnego, a Jake'a za za bardzo buntowniczego i nieposłusznego. Z głównym bohaterem, Deanem bardzo trudno było mi się pożegnać po trzech tomach.
Książka jest prowadzona w narracji pierwszoosobowej, co w niektórych książkach jest, niestety złym pomysłem. W tym przypadku taka narracja spisała się doskonale!
Okładki natomiast są okropne (zwłaszcza drugiego tomu!) i nie mam pojęcia jak coś takiego można było dopuścić do druku...
Niemniej jednak gorąco Wam polecam "Monument 14" tylko upewnijcie się, że macie przy sobie wszystkie trzy tomy, bo ta historia wciągnie Was tak, że, dosłownie, umrzecie jeśli skończycie tom pierwszy i nie będziecie mieli przy sobie "Nieba w ogniu"!
P.S. Znacie może jakieś dobre, postapokaliptyczne książki? ;)