1. Czarna herbata, czyli mój ulubiony klasyk.
Muszę
przyznać, że mam całą masę ulubionych klasyków i nie potrafię wybrać
tego najlepszego. Ubóstwiam „Władce pierścieni” i „Hobbita” Tolkiena,
bardzo lubię „Pana
Wołodyjowskiego” Sienkiewicza, z przyjemnością zaczytuję się w
Szekspirze, przepadam za „Małą Księżniczką”, „Tajemniczym ogrodem”,
„Robinsonem Crusoe”, „Opowieścią wigilijną”, „Opowieściami z Narnii” i
„Muminkami”. I prawie zapomniałabym o cudownej „Ani z Zielonego
Wzgórza”! <3
2. Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasnęłam.
W
roku szkolnym zasypiam praktycznie przy każdej książce, ale to wynika
raczej z przemęczania, a nie z nudy. Hmm... Tutaj chyba najbardziej
pasuje „Ars Dragonia”, o której już kilka razy wspominałam. Ta książka
zapowiadała się świetnie i bardzo tajemniczo, a to co w środku się kryło
było po prostu beznadziejne. Nie wiem w jaki sposób, ale Joanna Jodełka
wszystko pomieszała i jakoś w połowie powieści nie wiedziałam już, co
właściwie czytam. Zdania nie miały żadnego sensu i co chwilę zasypiałam.
„Ars Dragonia” to totalna porażka i zdecydowanie Was przed nią
ostrzegam!
3. Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają.
Właściwie
to do tej kategorii pasuje każda książka fantasy. Postawię jednak na
nacudowniejszych „Pozaświatowców”, ponieważ tam bohaterowie w żadnym
miejscu nie zatrzymują się dłużej niż na dwa dni.
4. Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi.
Ojeju, takich książek jest przerażająco wiele! Swoją drogą, planuję zrobić post (a nawet kilka)
o książkach zapomnianych i nie czytanych, pomimo że są są genialne i
niczym nie ustępują tym popularnym. Bylibyście zainteresowani? Wracając
jednak do pytania, ostatnio recenzowałam „BZRK” Michaela Granta (recenzja)
i ta książka jest tak dobra, ale to TAK DOBRA, że aż nie mam słów. A
mało kto ją czytał :( No i oczywiście „Pozaświatowcy”, moja ukochana
trylogia. Genialnie napisana, ale co z tego skoro prawie nikt jej nie
czytał...
5. Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna.
No
nie, znów mogłabym zasypać Was tytułami! Znienawidzone przeze mnie
„Igrzyska śmierci”, ostatnio przeczytane „Myszy i ludzie”, „Do trzech
razy śmierć”, „Król Kruków”, twórczość Sarah J. Maas i ostatnia nowość
„Piękne złamane serca”. Nie wszystkie z nich były tak zupełnie złe,
większość jest zwyczajnie pospolita i niczym się nie wyróżniająca.
6. Herbata yerba mate, czyli książka przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.
Nie
do końca jest to odpowiedź na to pytanie, ale „Głębia Challengera”.
Bardzo trudno czytało mi się tę powieść, była dziwna, chaotyczna i
poplątana. Przez 3/4 książki nie byłam w stanie przeczytać więcej niż 10
stron na raz. Czułam się przytłoczona emocjami i odczuciami Cadena,
głównego bohatera. Mimo wszystko polecam tę książkę, tylko ostrzegam, że
porusza trudną tematykę i nie czyta się jej łatwo.
7. Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam mała.
Rodzice
czytali mi całkiem sporo książek, jednak najbardziej lubiłam
„Opowiadania z piaskownicy” Renaty Piątkowskiej. Do tej pory potrafię
streścić większość opowiadań z tej książki! ;)
8. Herbata owocowa, czyli moja ulubiona lekka książka.
Oooch...
Mam 3 takie książki, mogę o wszystkich wspomnieć? Na pierwszy ogień
niech pójdzie Joss Stirling i jej cudowni bracia Benedictowie. Jak ja
uwielbiam Yvesa! <3 Nie znam takich słów, które opisałyby wspaniałość
tej trylogii! Zawsze się śmieję, że po przeczytaniu tych książek nie
trzeba słodzić herbaty, bo już się jest przesłodzonym ;) Druga -
„Chłopak z innej bajki” Kasie West. Znów urocza i bardzo wakacyjna
powieść. No i Xander! <3 Na koniec pozostawiłam znaną dylogię Cariny
Bartsch, czyli „Lato koloru wiśni” i „Zima koloru turkusu”. Po raz
kolejny słodkie, urzekające książki, które bardzo Wam polecam. (Mimo
wszystko konkurs słodkości wygrywa Joss Stirling. Ona nie ma sobie
równych w tej kategorii!)
9. Iced tea, czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach.
Myślę,
że całkiem dobrze pasuje tu „Aplikacja” Lauren Miller. Książka sama w
sobie nie jest straszna, ale zmroziła mi krew w żyłach swoją realnością,
wizją świata opętanego przez aplikację na telefon. I seria „Dawca” Lois
Lowry również tu pasuje, z tego samego powodu co „Aplikacja”.
10. Rozlana herbata, czyli kogo taguję!
Do tej zabawy chciałabym nominować:
- Olę z Pomiędzy książkami
- Martę z Przemyślenia Zaczytanej Belli
- Martę z Książkowa Księżniczka
- Gabrielę z Podróże międzyksiążkowe
Dziewczyny, czekam na Wasze odpowiedzi! :)
I to już wszystko na dziś! Mam nadzieję, że spodobał Wam się ten tag w moim wykonaniu. Do napisania!
P.S.
Zamierzam nagrać Q&A, więc czekam na Wasze pytania w komentarzach
;) I przypominam Wam o niedawno założonym fanpage, który znajdziecie tutaj.
Ankę też uwielbiam, właśnie sobie odświerzam tę serię <3
OdpowiedzUsuń"Aplikacja" przeraża, pamiętam to :o
Jestem ciekawa niepopularnych dobrych książek, czekam na te posty!
Dzięki za nominację, postaram się szybko wykonać TAG, choć nie lubię herbaty :D
TAG na blogu, jeszcze raz dziękuję :)
Usuńhttps://pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com/2017/09/tea-book-tag-monolog-z-ksiazka-w-doni.html
Ania💕
OdpowiedzUsuńCzekam na ten post o niepopularnych książkach;)
Dziękuję za nominację😊
A miałam wielką ochotę na "Piękne złamane serca" ;/
OdpowiedzUsuńOj ja też uwielbiam "Tajemniczy ogród" :)
OdpowiedzUsuńNiepopularne książki? Jestem za.😃
OdpowiedzUsuńFajny booktag ;) dopóki sama nie zostałam zaproszona do niego, nie wiedziałam co to jest hahaha (takie ograniczenie umuysłowe ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie
Kasiaiksiazki.blogspot.com
Bardzo fajny post. Powiem szczerze że zaczęłam zastanawiać się nad sowimi odpowiedziami ;)
OdpowiedzUsuńJa to mam opóźniony zapłon! Dopiero teraz zauważyłam nominację! Strasznie przepraszam, moja wersja tego TAGu pojawi się u mnie na początku stycznia.
OdpowiedzUsuńA teraz odpowiadając na twoje odpowiedzi ( lubię masło maślane):
1) Czy tylko mnie zielona herbata nie usypia?
2) "Pozaświatowcy" i "BZRK" lecą na moją listę czytelniczą!
3) O "Głębii Challengera " słyszałam mnóstwo dobrego. Zobaczymy, czy ja też będę miała takie trudności z przebrnięciem przez nią jak ty.
Pozdrawiam :)
https://podrozemiedzyksiazkowe.blogspot.com/