Każdy z Was zna „Alicję w Karinie Czarów”, prawda? I pamiętacie też zapewne szaloną i okrutną Królową Kier, przed którą wszyscy drżą ze strachu. Catherine to Królowa Kier. Posłuchajcie jej historii, a może zrozumiecie, dlaczego tak bardzo się zmieniła.
„Celem jest DOSKONAŁOŚĆ”
Nie będzie chyba przesadą, jeśli stwierdzę, że sam pomysł Merissy Meyer jest genialny. Od samego początku byłam ciekawa spojrzenia autorki na przeszłość Królowej Kier, które, nawiasem mówiąc, jest bardzo ciekawe. Przez właściwie większość książki mamy do czynienia z czymś na wzór konfliktu tragicznego. Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze uważałam ten motyw za intrygujący!
Jeżeli chodzi o styl pisania Meyer, to jest on bardzo lekki, dzięki czemu książkę czyta się po prostu przyjemnie. „Bez serca” to taka idealna lektura na niezbyt zapracowany weekend.
Okropnym, a jednocześnie cudownym elementem tej powieści było hobby Cath. Kiedy już na pierwszej stronie przeczytałam niesamowity opis tart cytrynowych upieczonych przez Catherine, myślałam, że zzielenieję z zazdrości. Na szczęście, im bardziej zagłębialiśmy się w fabułę, tym mniej takich opisów było, ale i tak w trakcie czytania warto jest mieć pod ręką parę smakołyków!
Niestety, wątek z Dżabbersmokiem był bardzo przewidywalny i niemal natychmiast po jego wprowadzeniu wiedziałam jakie będzie rozwiązanie. Niemniej jednak, wprowadzenie tego potwora do książki było naprawdę dobrym zabiegiem, nadało powieści wartkości i urozmaicało miłosne rozterki Cath.
Nie ma co ukrywać, książka niemal w całości bardzo przypadła mi do gustu. Jeszcze o tym nie pisałam, ale polubiłam Figla (błazna), Catherine i Kota z Cheshire, który również w tej książce wystąpił. Jedynie przyjaciółka głównej bohaterki mnie irytowała, co za ulga, że odgrywała małą rolę! Nie wiem czy dobrze to o mnie świadczy, lecz myślę, że gdybym przeszła to samo co Catherine, to podobnie jak ona, stałabym się zimną, bezlitosną osobą. Podjęłabym prawdopodobnie te same decyzje co ona, więc może trzymajmy kciuki, żeby nic takiego mnie nie spotkało ;)
Podsumowując, szczerze mogę polecić Wam „Bez serca”, nawet jeśli nie jesteście zagorzałymi fanami „Alicji w Krainie Czarów”. Jeżeli w najbliższym czasie obejrzę lub przeczytam książkę Carrolla, to z całą pewnością w inny sposób spojrzę na Królową Kier. Do napisania!
P.S. Zastanawia mnie tylko, dlaczego w opisie powieści jest napisane, że „ dziewczyna poznaje Jesta, przystojnego i tajemniczego błazna”, ponieważ żadne takie imię odnośnie do Figla nie pada. Chyba, że to ja coś przeoczyłam.
A za możliwość przeczytania „Bez serca” oraz organizację Book Tour dziękuję Darii
Bardzo się ciesze, że Book Tour jest co raz bardziej popularny. Chciałabym ją kiedyś przeczytać.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie :D
https://okularnicaczyta.blogspot.com/2017/09/recenzja-ksiazki-kroniki-atopii-matthew.html
Jestem bardzo ciekawa tego tytułu, jednak nie mam czasu po niego sięgnąć, dlatego leży od lipca na półce :/ Mam nadzieję, że niedługo znajdę czas, aby się nim zająć!
OdpowiedzUsuńZostaję na dłużej :)
Pozdrawiam,
www.ksiazkowapasja.blogspot.com