Igor, dwunastoletni główny bohater ma spędzić wakacje w Katowicach, u swojego wujka. Nie jest zachwycony tą perspektywą, ale nie ma możliwości odmówienia ojcu, który cały ten wyjazd zaaranżował. Igor zrezygnowany i zły przyjeżdża do Katowic. Już na samym początku nic nie idzie po jego myśli, ponieważ okazuje się, że wujek, który miał odebrać go z dworca nie stawił się na nim i podobnie jak tata Igora, nie odbiera telefonu. Na szczęście z pomocą Internetu trafia do domu stryjka, gdzie poznaje Krzyśka, jego rówieśnika. Chłopak spędził z nim miłe popołudnie i przy okazji dowiedział się, że wakacje w Katowicach mogą wcale nie być takie nudne! Ojciec dziadka Krzyśka w czasie wojny schował skrzynię z karabinami, a teraz, żeby obronić dobre imię Krzyśka i jego dziadka, karabiny muszą zostać odnalezione. Tego z pozoru niewykonalnego zadania postanawia podjąć się Igor a pomaga mu w tym nowy śląski kolega i paczka przyjaciół z bagażem doświadczeń pod względem poszukiwania skarbów, którą poznał na obozie w Czechowie. Wkrótce okazuje się, że sprawa jest bardzo skomplikowana i nic nie jest zbyt oczywiste.
„Można nie wygrać bitwy, a wygrać wojnę.”
Przechodząc już do samej powieści, to muszę powiedzieć, że jej akcja toczy się naprawdę szybko, dzięki czemu samo przeczytanie książki też nie trwa zbyt długo. Wyraźnie czuć w niej klimat wakacyjnej przygody, a to chyba coś co każdy lubi! Poza tym, przez ponad 300 stron mamy do czynienia z przemiłymi bohaterami. Żaden z nich mnie nie irytował, a t w moim przypadku zdarza się bardzo rzadko!
Sama zagdaka jest nieprzewidywalna i byłam zaskoczona jej rozwiązaniem. Tajemnica, jak można się spodziewać, ma tło historyczne, a ja za historią, mówiąc szczerze, nie przepadam. Jednak ku mojej uldze, autor nie przesadził z faktami historycznymi i nie miałam okazji, by się nudzić. Byłabym zapomniała! Wszystkie wydarzenia odbywają się na Śląsku, a jak Śląsk, to oczywiście gwara śląska! Wiele wypowiedzi było pisanych po śląsku, co sprawiło, że kilka razy serdecznie się uśmiechnęłam, ich język bardzo mnie bawi! :)
Jedyną wadą tej książki jest zbytnia dojrzałość bohaterów. Kiedy po kilkudziesięciu stronach obcowania z nimi dowiedziałam się, że mają 12 lat byłam zdumiona. Rzeczą praktycznie niemożliwą jest, żeby dwunastolatka mówiła biegle po angielsku i uczyła się francuskiego, tak jak Ala. Chociaż oczywiście niczego nie wykluczam.
Podsumowując, bardzo polecam Wam tę powieść, tym bardziej, że zbliżają się wakacje. „Gdzie jest skrzynia z karabinami?” to gwarancja zabawy nawet w najnudniejszym miejscu na świecie! I ostrzegam! Po jej przeczytaniu nabierzecie ochoty na odwiedzenie Katowic! Coś czuję, że to miasto będzie miało niespodziewany napływ turystów domagających się zobaczenia kilku miejsc wymienionych w książce Artura Pacuły...
To już wszystko na dziś, mam nadzieję, że przekonałam Was do sięgnięcia po tę pozycję, naprawdę warto. A za możliwość zapoznania się z tą historią jeszcze raz z całego serca dziękuję Panu Arturowi Pacule! Do napisania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz