wtorek, 7 listopada 2017

„Spirit Animals. Upadek Bestii. Powrót” Varian Johnson

„Spirit Animals. Upadek Bestii. Powrót” Varian Johnson
W Erdas dzieje się coraz gorzej. Choroba zwana Wyrmem rozprzestrzenia się, Zerif staje się coraz potężniejszy, a tajemnicze stowarzyszenie, którego członkowie noszą szkarłatne płaszcze i białe maski bez wyrazu zaczynają działać, ale nie opowiadają się ani po stronie Zielonych Płaszczy, ani po stronie Zerifa. Abeke, Meilin, Rollan i Conor powoli zaczynają tracić nadzieję na uratowanie Erdas przed wszechogarniającym złem.

  „Lepiej umrzeć jak bohaterka, niż żyć jak tchórz”
 
 Jeżeli śledzicie mojego bloga od dłuższego czasu, to zapewne wiecie, że jestem zagorzałą fanką serii „Spirit Animals”. Uwielbiam świat, który został w tej serii wykreowany, uwielbiam bohaterów, uwielbiam naprawdę zaskakujące zwroty akcji. O tym jak podobały mi się wcześniejsze tomy możecie przeczytać tutaj, tutaj, tutaj, a także tutaj. Dziś jednak skupimy się na „Powrocie”, na którego wydanie czekałam bardzo, bardzo, bardzo długo.
 Po zakończeniu wcześniejszego tomu byłam osłupiała. Victoria Schwab zakończyła tamtą część w sposób niewyobrażalny, pozostawiła bohaterów w sytuacji właściwie bez wyjścia. Nie miałam pojęcia jak i czy w ogóle oni z tej sytuacji wyjdą, dlatego początek tego tomu mnie zaskoczył. A wiecie co jest najgorsze? Zakończenie „Powrotu”. Myślałam, że skoro „Spalona Ziemia” zakończyła się takim cliffhangerem, to „Powrót” dla odmiany ostatni rozdział będzie miał spokojny. Nic z tego! Cliffhanger w tym wypadku jest jeszcze gorszy! Bohaterowie tkwią w tak totalnym bagnie, że aż mi brakuje słów. No i teraz czekam z jeszcze większą niecierpliwością na kontynuację!
 Z każdym kolejnym tomem poznajemy coraz lepiej bohaterów i niesamowicie mi się to podoba! Z biegiem akcji zagłębiamy się w psychikę , sposób postępowania i myślenia nie tylko bohaterów pierwszoplanowych, ale tych drugo- i trzecioplanowych również! W rzadko jakim cyklu postacie są tak dokładnie i szczegółowo stworzone. Tę samą sytuację mamy ze światem Erdas. Autorzy bardzo skupili się na dobrym wykreowaniu świata, w którym bohaterowie żyją. I chwała im za to, bo w tej chwili powszechną sytuacją jest, że uniwersum opisywane jest naprawdę powierzchownie!
 Nawet nie wiecie, jaką ulgę odczułam kiedy rozpoczęłam lekturę „Powrotu”! Tak przyjemnie było znów znaleźć się w towarzystwie Rollana, Meilin, Conora i Abeke i ich zwierzoduchów! W tej chwili najchętniej przeczytałabym całą serię od początku, byleby być dłużej w Erdas ;)
 W recenzji „Wszechdrzewa” wspominałam o wątku romantycznym, który Marie Lu bardzo rozwinęła. Niestety, od tamtej pory sytuacja stoi w miejscu (albo nawet się cofa) i ogromnie mnie to niepokoi! Mam nadzieję, że sprawy pod tym względem wkrótce się poprawią, bo kibicuję tej dwójce z całego serca!
 I na koniec już chyba tradycyjnie, muszę wspomnieć o okładkach. One są takie cudowne! Mówię to z czystym sercem, „Spirit Animals” to chyba najśliczniej wydana seria jaką kiedykolwiek miałam w rękach.

Tak więc, to już wszystko na dziś. Mam nadzieję, że recenzja Wam się spodobała i że zachęciłam Was do przeczytania tej powieści (naprawdę warto!). Do napisania!

A za możliwość przeczytania tak świetnej książki z całego serca dziękuję Wydawnictwu Wilga!


Na zakończenie zapraszam do obejrzenia krótkiego trailera cyklu „Spirit Animals” ;)
 

piątek, 3 listopada 2017

„Niepowszedni. Porwanie” Justyna Drzewicka

„Niepowszedni. Porwanie” Justyna Drzewicka
W Cesarstwie Gospar miano Niepowszednich nadaje się ludziom, którzy posiadają pewne szczególne umiejętności, takie jak oddychanie pod wodą, czy porozumiewanie się ze zwierzętami. Nila i Alla są Niepowszednimi siostrami. Nila, starsza siostra jest Żniwiarką, potrafi uzdrawiać i uśmiercać innych tylko za pomocą dotyku, a Alla - Bestiarka doskonale rozumie się ze zwierzętami. Pewnego pechowego dnia dziewczynki zostają porwane przez handlarzy Niepowszednimi i  nie mogą liczyć na niczyją pomoc. W wozie handlarzy zaprzyjaźniają się z trójką innych porwanych dzieci: Samborem, Dalko i Wodniczką. Razem starają się zrobić wszystko, aby nie zostać sprzedanym na targu, do którego niepokojąco szybko się zbliżają. Weles, przywódca handlarzy, jest jednak bardzo przebiegły i nie zamierza narazić siebie na jakiekolwiek straty. Jak potoczą się losy młodych przerażonych Niepowszednich?

„Rozum bywa groźniejszy niż miecz”

Zapewne znacie stereotyp krążący wśród książkoholików, jakoby to co napisane przez Polaka nie może być dobre. Justyna Drzewicka udowadnia, że to absolutna nieprawda! „Niepowszedni. Porwanie” to naprawdę bardzo, bardzo udany debiut i, szczerze mówiąc, nigdy bym nie pomyślała, że jest to pierwsza książka Justyny Drzewickiej. Widać, że cała powieść jest porządnie zaplanowana i przemyślana, nie znajdziecie w niej właściwie żadnych błędów logicznych.
 Jeżeli chodzi o bohaterów, to ogromnie podobało mi się, że każdy z nich zachowywał się adekwatnie do swojego wieku, nie byli ani nierealnie dojrzali, ani denerwująco dziecinni, jak to często się zdarza. Moją szczerą sympatię zyskał Dalko, oraz Flawia, ta dwójką jest wspaniała! Na uznanie zasługuje również realizm wykreowanych postaci. Każdy bohater był bardzo prawdziwy, do tego stopnia, że aż miałam wrażenie, że oni stoją tuż obok mnie i zaraz zaczną ze mną rozmawiać! Tej plastyczności z pewnością dodawały charakterystyczne dla każdej postaci słowa, przykładowo Dalko nadmiernie powtarzał „szlag” oraz „no”. 
 Bardzo podobał mi się też język użyty w tej książce. On nie był taki zwyczajny, raczej nazwałabym go lekko stylizowanym na średniowieczny, co chwilę pojawiały się słowa, które każdy zna, ale nikt ich nie używa, ponieważ są już przestarzałe. To nadawało jeszcze bardziej klimatu powieści i sprawiało, że naprawdę miałam wrażenie jakbym stała tuż obok bohaterów. 
 Niestety, pośród tych wszystkich zalet znalazła się pewna wada. Jest nią oczywiście wątek romantyczny. On jako jedyny był taki sztuczny, zupełnie mi nie odpowiadał. Potoczył się zdecydowanie zbyt szybko i przez to jakoś go nie czułam, naprawdę on mi się nie podoba! Na szczęście w drugiej części jest dużo lepiej, ale w tej to mimo wszystko porażka na niemal całej linii.
 Myślę, że „Niepowszedni. Porwanie” to naprawdę idealna lektura na jesień. Wystarczy zakopać się pod grubą kołdrą z kubkiem herbaty w jednej ręce, świeczką zapachową obok i właśnie tą książką w ręce drugiej i wieczór natychmiast staje się dokonały!

To już wszystko na dziś, mam nadzieję, że moja recenzja Wam się spodobała i że przynajmniej w jakimś stopni zachęciłam Was do przeczytania tej książki. Do napisania!

A za możliwość przeczytania tej książki bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
 P.S. Znalazłam też na YouTubie krótki trailer tej książki. Na wszelki wypadek, gdybyście chcieli go zobaczyć, to zostawiam Wam go poniżej ;)

Copyright © 2016 Książki to moje paliwo , Blogger